Nowe pomysły na finansowanie sieci dystrybucyjnych, wyzwania dla giełdy energii w czasach zmienności, modele rynku energii, napięty harmonogram dla offshore, zapowiedzi projektów nowych regulacji – były głównymi tematami dyskusji na tegorocznym Areopagu Energii Odnawialnej, organizowanym przez Stowarzyszenie na rzecz efektywności im. prof. Krzysztofa Żmijewskiego. Jednym z partnerów wydarzenia była Krajowa Izba Klastrów Energii.
Dodatkowe pieniądze na sieć
Gwałtowne wzrosty cen energii z ostatnich miesięcy oddziałują nie tylko na odbiorców. Dla wielu wytwórców drogi prąd to dobre stopy zwrotu. Prezes URE Rafał Gawin przedstawił pomysł, jak wykorzystać tą sytuację dla rozwoju sieci dystrybucyjnych, które są dziś często decydującym elementem rozwoju nowych źródeł odnawialnych.
Trzeba szukać rozwiązań odpowiadających temu co się dzieje, np. licznym odmowom przyłączenia źródeł do sieci dystrybucyjnych – podkreślił.
Aby sprostać przemianom sektory dystrybucji będzie potrzebował inwestycji. To co się dzieje na rynku, dobrze zabezpiecza inwestycje w wytwarzanie, w obszarze wytwarzania i OZE rynek dziś daje bardzo dobrą stopę zwrotu – oceniał Gawin. W związku z tym środki przeznaczone dzisiaj na rozwój wytwarzania (różne programy, dotacje i preferencyjne pożyczki) warto w większym stopniu skierować na inwestycje w sieci – wyjaśnił.
Giełda lubi zmienność
Z punktu widzenia giełdy energii wahania na rynkach, które między innymi nastały wraz z pandemią są korzystną okolicznością – ocenił prezes TGE Piotr Zawistowski. Według niego, giełda z krótkoterminową zmiennością zawsze czuje się dobrze.
Gdy w 2020 r. zaczęła się pandemia, to obroty na rynkach skoczyły. Gdy pojawiło się przełożenie pandemii na gospodarkę w postaci wahań konsumpcji czy cen, to podmioty zawierające transakcje zabezpieczające produkcję, czy dostosowujące zakup na rynku hurtowym do swojego profilu sprzedaży detalicznej, zaczęły zawierać transakcje dopasowujące do przewidywanych zmian rynkowych – mówił Zawistowski. Jak zaznaczył, w 2021 roku także obserwujemy większą aktywność uczestników rynku, w związku ze wzrostem cen. Z perspektywy jednych pojawiła się szansa na zarobek, wynikająca z przewidywalnych zmian cenowych, a z perspektywy innych, obawy o ich wzrost skłoniły do przyspieszonej kontraktacji, czy generalnie przyjęcia innych strategii handlowych – tłumaczył. Generalnie wszelka zmienność giełdzie pomaga – ocenił prezes giełdy.
Przypomniał, że przy współudziale TGE trwają analizy nad opracowaniem modelu giełdowego kontraktu typu cPPA dla źródeł odnawialnych. Chociaż, jak zauważył, znaczącej zmianie uległo samo otoczenie. Rok temu kontrakty mogłyby poprawiać sytuację źródeł odnawialnych, dziś okazuje się, że OZE raczej sobie poradzą z pozyskaniem klientów, a ważniejszym zadaniem jest zapewnienie wystarczającej ilości zielonej energii dla przemysłu – wyjaśnił prezes TGE.
Jak dodał Zawistowski, duża zmienność cen pokazała też, z jakimi wyzwaniami musimy się mierzyć z punktu widzenia zabezpieczenia transakcji na rynku.
Wydaje się, że jest to wyzwanie nie tylko dla TGE, ale i każdej giełdy. Z sygnałów rynkowych wynika, że globalne firmy tradingowe, handlujące najróżniejszymi commodities miały duże problemy z utrzymaniem zabezpieczeń, właśnie ze względu na olbrzymie wahania cen – mówił.
Jego zdaniem, rynek giełdowy stoi przed wyzwaniem, jak w warunkach tak wysokiej zmienności zagwarantować bezpieczeństwo transakcji, a z drugiej strony dotrzymać standardów umożliwiających wszystkim uczestnikom aktywność.
Prezes TGE zwrócił też uwagę, że kwoty zabezpieczeń transakcji na giełdzie energii mogą być mylące. Z jednej strony idą w miliardy złotych, z drugiej giełda ma programy redukcji niezbędnych zabezpieczeń, np. dla grup kapitałowych, w ramach których działają segmenty wytwarzania i obrotu. W takich przypadkach pozycje tych segmentów się znoszą nawzajem, a giełda pozwala redukować zabezpieczenie, ponieważ z jej punktu widzenia ryzyka jak dla transakcji wewnątrzgrupowych nie ma – wyjaśnił Zawistowski.
Borykamy się z rosnącymi cenami, i jest to wyzwanie. Niezbędna jest jednak motywacja ekonomiczna dla rozwiązań, które mogą pojawić się dużo szybciej, niż gdyby były wymuszane regulacjami – podsumował Zawistowski.
Jaki model rynku?
Dyskusja dotyczyła też ewolucji modelu rynku energii. Prezes PSE Eryk Kłossowski uznał za fundamentalny błąd hołdowanie przez Komisję Europejską rynkowi jednotowarowemu i wynikający z tego przejściowy charakter rynku mocy.
Regulacje unijne i krajowej skazują nas na model rynku w którym można zawrzeć dowolną transakcją, za którą operatorzy muszą poręczyć. A handel odbywa się na wręcz fikcyjnych modelach konkurencji doskonałej, podczas gdy powinniśmy być realistami – mówił Kłossowski.
Istnieją ograniczenia sieciowe i nigdy nie zostaną usunięte, bo to nieopłacalne – wskazał, oceniając, że szybko powinniśmy iść w kierunku rynku wielotowarowego. Towarami na nim obok energii powinny być moc, szybkie rezerwy, inercja, zdolności szybkiego zwiększania lub spadku produkcji (ramping). I wiele innych produktów, z których na końcu operator wytwarza dla odbiorców swój towar – nieprzerwane dostawy energii elektrycznej.
Prezes PSE podkreślał, że jeszcze przez wiele lat będziemy skazani na konieczność korzystania z pracujących stabilnie jednostek konwencjonalnych, zwłaszcza, że sprawność i ekonomika dzisiejszych magazynów nie pozwalają budować ich masowo.
Prezes URE Rafał Gawin przyznał, że rynek wielotowarowy pozwala na osiągnięcie pewnych celów, ale rzeczywistość pokazuje też jak szybko rozwija się rynek zdecentralizowany i lokalny. I dlatego trzeba brać pod uwagę model, gdzie nie ma centralnego zarządzania.
Według prezesa Krajowej Izby Klastrów Energii Alberta Gryszczuka, nawet 30% wolumenu produkcji energii w Polsce może być wytwarzane i konsumowane w ramach wspólnot energetycznych, które mogą stać się lokalnym mechanizmem budowy bezpieczeństwa, likwidującym także ubóstwo energetyczne i dające samorządom pozycje graczy na rynku. Jest potencjał, że takie inicjatywy doprowadzą z czasem do powstania samobilansujących się obszarów, jednak – jak zaznaczył Gruszczuk – na razie nie ma regulacji, które ten potencjał pozwalałyby uwolnić.
Ministerstwo zapowiada nowe regulacje
Pełnomocnik rządu ds. OZE Ireneusz Zyska zapowiedział, że jeszcze w grudniu ministerstwo klimatu powinno pokazać i skierować do konsultacji obszerne propozycje zmian w całym obszarze energii, w tym i propozycje regulacji dotyczących wspólnot energetycznych, o których mówił Gryszczuk. Według Zyski, będzie to obszerny projekt, implementujący dyrektywę RED II, w którym będą też propozycje dotyczące działalności klastrów i wspólnot.
Szymon Witoszek z ONDE zwrócił uwagę, że w krótkim terminie rozwiązaniem, pozwalającym wyprowadzić więcej energii z OZE jest cable pooling, czyli dzielenie przyłącza do sieci pomiędzy różne źródła OZE, np. farmę PV i wiatrową. Jak zaznaczył, dziś, by spełnić regulacyjne wymagania trzeba wymyślać karkołomne konstrukcje hybrydowe, spełniające szereg warunków, a drobne korekty regulacji odblokowałyby duże potencjały, np. magazynów.
Według Zyski, w projekcie, który będzie pokazany w grudniu będą też zapisy dotyczące cable pooling. To rozwiązanie pozytywnie oceniany zarówno przez operatorów przesyłowego i dystrybucyjnych, oraz samych inwestorów. Więc po odpowiedniej dyskusji musimy to wdrożyć – stwierdził wiceminister.
Druga fala offshore z napiętym harmonogramem
Zgodnie z ustawą o wsparciu morskiej energetyki wiatrowej, ustawodawca planuje na 2025 i ewentualnie na 2027 aukcje dla projektów „drugiej fali” budowy offshore na polskim Bałtyku. Jednak według przedstawicieli potencjalnych inwestorów, harmonogram ten jest napięty. Choć ciągle realny.
Zofia Romanowska z Ørsteda podkreślała, że duńska firma cały czas widzi możliwość przystąpienia do aukcji w 2025 roku. Zwróciła jednak uwagę, że termin jest ustawowy, a licznych procedurach mamy opóźnienia.
Opóźniło się uchwalenie planu zagospodarowania przestrzennego obszarów morskich, proces uwalniania obszarów, o które będą się ubiegać inwestorzy, a samo rozporządzenie ws. oceny wniosków o pozwolenia na wznoszenie i wykorzystywanie sztucznych wysp, konstrukcji i urządzeń dla morskich farm wiatrowych (PSZW) też zostało przyjęte z opóźnieniem.
Według szacunków Ørsteda, wyniki powstępowania PSZW mogą być do końca 2022, co pozostawia inwestorom nieco ponad 2 lata na uzyskanie dodatkowych pozwoleń. To jest wykonalne, ale bardzo potrzebny jest otwarty dialog z administracją. Harmonogram jest napięty, ale jeszcze realny – oceniła Romanowska.
Odnosząc się do kryteriów oceny wniosków w rozporządzeniu podkreśliła, że najważniejsze jest, by do procesu przystąpili inwestorzy, gwarantujący realizację projektów i posiadający doświadczenie.
Również według Marcina Wiśniewskiego z Equinora, 2025 to bardzo wymagający termin. Jego zdaniem, w drugiej fali offshore wymagana byłaby dywersyfikacja inwestorów, których – w ocenie norweskiej firmy – nie zapewniają kryteria oceny wniosków w rozporządzeniu. Jego zdaniem, ze względu na wysoką inflację w Polsce do rozważenia jest też zmiana procedury indeksacji cen w kontrakcie różnicowym dla pierwszych farm na morzu.